Kradzieże były obecne wśród różnych społeczności od czasu kiedy to pojawiło się pojęcie własności prywatnej. Kradnie się i kradło wszystko co złodzieje uznają za przydatne. Dziś z prywatnych domostw znikają oprócz pieniędzy głównie przedmioty zabytkowe, sprzęty elektroniczne czy pojazdy z rowerami włącznie. A co kradziono naszym przodkom, kiedy nie było jeszcze m.in. audioodtwarzaczów i samochodów? Także ówcześnie donoszono o kradzieżach rzeczy, które można było wykorzystać w użytkowaniu lub spieniężyć. Odnotowywano kradzieże koni, krów i innych zwierząt gospodarczych. Łupem złodziei padały różne sumy pieniędzy, wartościowe kamienie i dobra luksusowe a także żywność oraz... ubrania i inne tekstylia. Te ostatnie spośród rzeczy kradzionych z samych domostw pojawiały się chyba najczęściej. Nic więc dziwnego, że oznaczano je często wyszytymi inicjałami ich właścicieli. W prasie pojawiały się spisy rzeczy, które zniknęły ich posiadaczom. I tak przypadkowo natrafiono na taką właśnie wzmiankę o kradzieży dokonanej w roku 1863 w Zabełkowie. Tygodnik „Ratiborer Kreisblatt” z 5 listopada 1863 roku donosił, że z gospodarstwa Franciszka Kupki skradziono w nocy z 25 na 26 października: trzy bawełniane spódnice kobiece, jedną kobiecą spódnicę z innego rodzaju bawełny, jeden szary fartuch, dwa czarne fartuchy, biała chusta z kwiatkami, duża chusta bez kwiatków, sześć chust purpurowych różnych kolorów, sześć koszul męskich z lnu średniej jakości, pięć krótkich koszul kobiecych z lnu dobrej jakości, cztery koszule chłopięce i różne inne ubrania dziecięce, biały obrus, białe prześcieradło, czarna kobieca czapka zimowa obszyta futrem, pięć białych szpiczastych czepców, 15 talarów w monetach jednotalarowych wraz z pewnymi pokwitowaniami dokonanych opłat Franciszka Kupki i jego rodzeństwa. Okradziony został także parobek Kupki, Józef Czuraj, któremu zginęło: siedem koszul z lnu dobrej jakości, czarna spódnica wełniana, niebieski płaszcz sukienny, czarna kamizelka sukienna, dwie szare kamizelki wełniane, trzy sztuki spodni wełnianych, w tym dwoje z nich w paski, baranica, czapka z sukna oraz trzy chustki na szyję. Jeszcze jedną poszkodowaną osobą okazała się służąca Kupki, Joanna Kamradek, której skradziono: zieloną spódnicę, krótką koszulę dobrej jakości, czarną podkoszulkę obszywaną srebrnymi paskami, chustkę purpurową, czarny fartuch lniany, parę kozaczków, oraz pończochy w czerwone i niebieskie paski. W przytaczanym zawiadomieniu opisano także dosyć szczegółowo wygląd podejrzanych o kradzież. Jednym z nich miał być mężczyzna w wieku 20-24 lat, posiadający około 170 cm. wzrostu, o bladej twarzy. Nie nosił brody, miał długi nos i blond włosy. Miał być ubrany w szarą wełnianą spódnicę, stare szare spodnie i starą szarą czapkę wełnianą. Był bosy, mówił po niemiecku oraz po polsku. Towarzyszyć miała mu 30. letnia kobieta, krępej postury, o czerwonej, pełnej twarzy i czarnych włosach. Powyższe opisy są o tyle ciekawe, że pokazują nam nie tylko jakie dobra padały łupem ówczesnych złodziei, ale możemy się z nich dowiedzieć również o tym, w co ubierali się nasi przodkowie. Zwraca uwagę ubiór podejrzanego o kradzież – miał na sobie stare, szare rzeczy i był boso, choć coraz powszechniej noszono już przynajmniej drewniane chodaki, tym bardziej, że działo się to jesienną porą. Widać więc, że osoba ta musiała być bardzo biedna. Do biedniejszej części społeczności wiejskich zaliczano także służbę, jednak patrząc na to co ukradziono wyżej wymienionym służącym można stwierdzić, że zawartość ich ówczesnych skrzyń z ubraniami prezentuje się nieźle (można podejrzewać, że ukradziono im tylko lepsze rzeczy). Wspomniano, że złodziej(e) zabrali także gotówkę. Suma 15 talarów była całkiem spora dla przeciętnych mieszkańców wioski – można było za to kupić około 30 ton węgla. Nie udało się ustalić jakie mogły być dochody przeciętnego gospodarza, ale dla przykładu można podać, że niżsi urzędnicy państwowi w pobliskim Hulczynie jak policjanci czy poborcy podatków mogli liczyć na roczne wynagrodzenie w wysokości około 75 talarów oraz dodatkowe ubranie służbowe. Czy złodziei złapano a rzeczy odzyskano? Nie wiemy.
Kamil Kotas
|